S1E1 - "Pilot"

Macluk

UWAGA!

W związku z emisją MacGyvera na [link widoczny dla zalogowanych] po każdym wyemitowanym odcinku założyłem tematy w których będziemy mogli wyrazić zdanie o danym odcinku, jakie są jego plusy/minusy, co nam się w nim podobało, na co zwrócilismy uwage, jakie porusza wątki itd. Na końcu posta zalecam krótko podsumować odcinek, oraz ocenić go w skali od 1 do 10.

STRESZCZENIE "PILOT":

MacGyver zostaje wezwany w ostateczności do ratowania dwóch naukowców uwięzionych w pilnie strzeżonym podziemnym laboratorium, gdzie wyciekający kwas jest zagrożeniem dla systemu wodnego Nowego Meksyku.

Macluk

No dobra, więc ja zaczne:P

Jak dla mnie, przyjemny odcinek, wspaniałe wprowadzenie na początku( gdy MacGyver ratuje pilota), no i oczywiscie piękne widoki gór.

Teraz co do głównej akcji... jak wiadomo w pilocie postać Mac'a nie była jeszcze wykreowana, oddaje pare strzałów na początku Razz

Dana Elcar gra jakiegoś dyrekora, nie Peta Razz

Pojawia się scyzoryk MacGyvera, stosuje pare swoich sztuczek i korzysta ze swojej wszechstronnej wiedzy. No i MacGyver odrazu w pierwszym odcinku kręci z jakąś Panną Razz

Podsumowując, odcinek oceniam na 9/10. Jest akcja, są sztuczki ( w tym odcinku jest ich bardzo dużo), 1 pkt za to że od tego odcinka wszystko się zaczeło Smile

natalia1234

Ten odcinek jest jak kazdy ciekawy ale bez przesady, jak juz wspomniał Macluk wszystko dopiero sie kształtuje i mac nie ma moim zdaniem charakteru jest taki nijaki. Ale na dobry początek dali duzo świetnych sztuczek szczególnie ta z czekoladą (ktoby pomyslal do czego moze przydac sie czekolada), juz od pierwszego odcinka podrywa dziewczyny co mu zostaje na kolejne sezony, troche razi mnie postac Dana Elcara który gra jakiegos dyrektora ale jak na pierwszy odcinek daje 7/10 punktów

MR.JACK

Bez rewelacji poza faktem iż to ten pierwszy. Mac już od początku jest sobą i nie wiem skąd te komentarze iż się kształtuje jego charakter? Fabularnie trochę bez pomysłu. Wewnętrzny sabotaż wiekowego profesorka, pani uczona i Pete będący kimś innym. Ma się wrażenie iż odcinek powstawał w małej sali filmowej. To nie zaleta a wada. Odcinek mocno naciągany jednak są zalety:
fajną sceną otwierającą, fajne sztuczki, muzyka. Do wad: należy zaliczyć naciąganą fabułę, główną lokacje, maślane oczka Spenser...

U mnie w skali 1-10, 7-10

Sobol

Szczerze mówiąc najbardziej z tego odcinka podobał mi się początek, gdy Mac ratował kapitana z niewoli. Co do samego odcinka, to również uważam, że bez rewelacji - jest wiele ciekawszych odcinków.

Ocena: 6/10

Thompson

likwidator

Nie przesadzajmy, ten odcinek to wprowadzenie i są pewne nieścisłości z resztą serialu. Mnie powala sam klimat odcinka, ze względu na opening gambit, muzykę i taki ogólny zarys postaci MacGyvera. Wszystkie jego cechy mamy podane na talerzu, co więcej po obejrzeniu odcinka, chce się oglądac następne. A fabuła... wyobraźmy sobie tego typu odcinek w późniejszych sezonach, okazałby sie perełką. No i to wprowadzenie "gdzieś w Azji centralnej" i ta radość, że znowu serial leci w telewizji Smile

(tak sobie powspominałem) 10/10

DanaElcar

Jeden z moich ulubionych odcinków pierwszego sezonu. Jako że to pierwszy odcinek, kiedykolwiek był emitowany w telewizji, nie było opcji żebym go zobaczył - zawsze przegapiłem !!!
Ale do rzeczy ... znakomita ścieżka dźwiękowa będąca preludium tego co możemy usłyszeć w kolejnych epizodach, głównie w "The gautlet". Spora część ujęć została wykorzystana jako sample w czołówce. Opening gambit - wprost znakomity. Prawdziwa sceneria, charakteryzacja i rekwizyty. Zero kiczu i fałszu. Akcja bardzo szybka i zdecydowana. Jedyna wpadka - MacGyver strzelający z karabinu.
Sam odcinek wprowadza widza w atmosferę istoty serialu. Akcja się rozkręca i w zasadzie trudno się dopatrzeć scen "przegadanych" które zazwyczaj działają jak usypiacze. Akcja naszpikowana jest pomysłowością MacGyvera.
W odcinku nie brak również wpadek, ale są to generalnie wpadki natury technicznej która na owe czasy była dosyć ograniczona. Oczywiście nikt nie powinien być zdziwiony, gdy powiem, że cały odcinek kręcony jest w studiu, pomiędzy poustawianymi (a raczej poprzewracanymi) rekwizytami. Są jednak rzeczy, które dosyć mocno rażą: winda którą doktor i Barbara zjeżdżają do kompleksu (Bluebox) no i dosyć często wspominana koszula MacGyver'a (Mac ją podarł a na końcu odcinka ma ją na sobie).
Mimo to odcinek oceniam bardzo wysoko: 8/10

Blackram

Pamiętam pierwszą emisję w Polskiej TV poprzedzoną długą zapowiedzią przez spikerkę o "serialu o amerykańskim agencie który potrafi wyjść cało z każdej sytuacji" (czy jakoś tak :D). Był to temat nr 1 w szkole i na podwórku przez kilka kolejnych dni. Serial puścili chyba trochę później (ale nie wszystkie sezony). To były czasy, plac zabaw pod blokiem pustoszał w godzinach emisji Smile

likwidator

Oj pustoszał. Nawet mieliśmy swoją paczkę i całymi dniami bawiliśmy się w akcje z Macgyver'a. Był Pete, Jack, Harry. Miesiącami zbierałem na scyzoryk szwajcarski, który kosztował wtedy 300tyś (30zł). Skonfiskowała mi go wychowawczyni w szkole.

DanaElcar

Podobnie jak Wy, doskonale pamiętam czasy premierowej emisji MacGyver'a. Co do zapowiedzi reklamowych, po dzień dzisiejszy doskonale pamiętam tekst jaki towarzyszył trajlerowi: "Niepokonany, inteligentny - dlatego trwa, twardy - dlatego zwycięża. MacGyver - tylko w Polonii1".
To były czasy, kiedy MacGyver, Drużyna A, a później Viper były telewizyjnymi hitami. Wszyscy zlatywali się do domów, żeby przypadkiem nie przegapić kolejnego odcinka.
Co do scyzoryka, pamiętam, że musiałem sobie na niego zarobić. Niemalże chorowałem na niego, ilekroć przechodziłem obok Gerlachu. W końcu szczęśliwie uzbierałem magiczne 530.000 i stałem się dumnym posiadaczem pierwszego Victorinox'a. Very Happy

Blackram

Ja wiedziałem wtedy tylko tyle, że MacGyver używa prawdziwego szwajcarskiego scyzoryka, kto tam wtedy wiedział że to Victorinox czy Wenger. A nawet gdybym wiedział to i tak byłby poważny problem z zakupem w moim mieście (pomijam finansowy bo pewnie bym ciułał kieszonkowe do oporu), po prostu nie było jeszcze tego typu sklepów. Na moje szczęście ojciec miał dwa scyzoryki Gerlacha z czerwonymi okładkami. Jeden to był taki rozbudowany model z piłami i nożyczkami, drugi był podobny funkcjami do Spartana i udało mi się go wysępić. Dzięki temu i zegarkowi z elektronicznym wyświetlaczem mogłem już wczuwać się w rolę ulubionego bohatera :D

DanaElcar

W okresie gdy MacGyver był telewizyjnym hitem, na rynku funkcjonowało wiele podróbek scyzoryka, głównie chińskich. Na pierwszy rzut oka były łudząco podobne do Victorinox'a, różnił ich tylko znaczek, najczęściej było to kółko z krzyżykiem w środku i takim ogonkiem.
Jak wpadłem na to, że Mac używa Victorinox'a ??? Całkiem prosto. Nagrywałem odcinki na VHS i często lubiłem oglądać wybrane sceny w zwolnionym tempie, klatka po klatce. W epizodzie "Złoty trójkąt" Chan przynosi MacGyver'owi zdobyty od strażników scyzoryk. Mac trzyma go przez moment w otwartej dłoni i dokładnie widać znaczek Victorinox.
Pamiętam że naszkicowałem sobie ten symbol a później zupełnie przypadkowo ujrzałem identyczny nożyk na wystawie Gerlacha.
Byście wiedzieli w jakim szoku byli kumple z podwórka, kiedy pokazałem im swój nowy nabytek, hehehe ... Very Happy

likwidator · Wysłany: Czw 15:47, 17 Mar 2011 Temat postu:

Thompson · Wysłany: Wto 0:15, 22 Mar 2011 Temat postu:

Trailer powala na kolana Smile